Zobacz temat

 Drukuj temat
Cultures Role-Play [Historie Postaci]
Ingvar
Czołem, jakiś czas temu poruszony został temat na czacie odnośnie gry RP w uniwersum Cultures. Nie zwlekając dłużej postanowiłem wyjść z inicjatywą i założyć tematy, gdzie chętni będą mogli wypisać swoje postaci, ich historię, cechy charakteru itp. itd. Poniżej znajduje się moja propozycja wzoru, według którego wpisujecie się w tym temacie w postaci postu.

Wymagania:
1.Historie muszą być oryginalne, napisane samodzielnie, bez kopiuj-wklej.
2.Całość musi być napisana w duchu role-play, języku naśladującym epokę uniwersum.
3.Starajcie się napisać obszerną historię, kilka zdań to zdecydowanie za mało.
4.Imiona i nazwiska postaci muszą być w klimacie role-play, bez kopiowania postaci z gier, filmów, książek czy Wikipedii.

Wzór:
ImiÄ™ i nazwisko:
Wiek:
SkÄ…d pochodzisz:
Historia postaci:


chinaboy963 (17.09.2012 - 24.07.2014)
Berserker_PL (24.07.2014 - 5.09.2016)
Ingvar (5.09.2016 - ?)
x1
 
Neptun
Dobra, ja sobie zacznÄ™ "odgrzewajÄ…c starego kotleta"
Jarl Bjoergen Kriggerson (Syn wojny)
Wiek 35~40
Pochodzi z północnej Skandynawii
Został poczęty i zrodzony na wojnie.
Przez pierwsze lata swojego życia spędził na tułaczce za oddziałami wojennymi razem z rodzicami.
Jego rodzice, kiedy stał się w pewnym stopniu samodzielny, oddali go samemu sobie gdyż ich ambicję nie skupiały się na nim. Prawdziwym szczęściem wojownika jest krew wrogów wypełniająca usta. To też dziecko nie było częścią ich ambicji. Bjoergen znaczył dla nich tyle co nic, gdyż był zbyt słaby aby utrzymać choć by dobry topór.
Bjoergen był zmuszony przysłużyć się drużynie w inny sposób. Pomagał każdemu jak mógł łudząc się, że nabierze doświadczenia.
Zaprzęgali go do pracy takiej jak pomoc rannym towarzyszą, bieganie i przekazywanie wiadomości, itp . Rodzice nie specjalnie przykładali się do wychowywania syna, obowiązek ten spadł na resztę oddziału, którzy opowiadali mu co w trawie piszczy. Z czasem Bjoergen z chłopca stał się młodzieńcem, dość rosłym gdyż w wieku 16 lat przewyższał połowę swoich towarzyszy. Rodzice ostatecznie, w przerwach między bitwami, nauczali go rzemiosła wojennego oraz samych podstaw kunsztu walki Normanów. Uczyli go jak ważne jest aby na polu bitwy Bjoergen stał się jednością z odziałem, aby nie wychylał się ani nie zostawał w tyle, gdyż jest częścią łańcucha, który przerwany staje się zwiastunem porażki.
Bjoergen tak chłonął wiedzę, aż pewnego dnia drużyna zgodnie uznała że jest gotowy aby stanąć ramie w ramie z nimi. Dowódca oddziału , którego Bjoergen widział kilka razy w życiu, nie wyraził sprzeciwu. Nie dbał o niego, wiedział że jest jakimś chłopcem na posyłki ale nie dbał o to. Jeżeli Bjoergen się sprawdzi, oddział zyska wojownika, jeżeli nie , oddział szybko i sprawnie go pochowa.
Odkąd Bjoergen się dowiedział o bitwie nie mógł jeść i spać. Pomimo że w jego towarzysze stwierdzili że jest gotowy, sam miał wątpliwości, Które zresztą były podsycane przez najtwardszych wojowników. Nie chcieli oni aby młoda krew przyćmiła ich sławę, a chłopak miał do tego predyspozycje.
Nadszedł dzień bitwy.
Bjoergen wraz z oddziałem stanęli naprzeciw innemu plemieniu Normanów. Nie było mowy o taktyce , zanim cokolwiek się stało doświadczeni wojownicy z obu stron wiedzieli jak będzie wyglądać ta bitwa. Będzie to starcie dwóch ścian tarcz, a o zwycięstwie decydować będą poszczególne jednostki. Bjoergen nie zdawał sobie z tego sprawy, teraz przypominał sobie tylko podstawy nauk, jakich mu udzielono.
Wojownicy ruszyli, wyglądało to jak dwa mury nachodzące na siebie.
Kiedy doszło do starcia, okazało się że oddział przeciwników ,zdecydowanie przeważa ich liczebnie . Doświadczenie oddziału Bjoergena jednak szybko pokazało im że nie będzie łatwo.
Jak to w bitwach liniowych bywa, dwie linie wojowników walczyły ze sobą a za nimi stali dowódcy oraz starsi wojownicy służący radą i pomocą w wypadku przełamania ściany.
W walce Bjoergenwi nie trafił się trudny przeciwnik, był to chłopak nieznacznie starszy od niego jednak zdecydowanie mniejszy.
On również brał udział w bitwie pierwszy raz.
W oczach wojowników stojących za linią, czekających na swoją kolej, walka Bjoergena wyglądała komicznie. Wyglądało to jak starcie dwóch kobiet kobiet na targowisku. W wirze zdarzeń , jeden z wojowników kopnął Bjoergena w tył, aby "dodać mu otuchy"
Wiedział że zakończy to walkę jednak jej rezultat był mu obojętny.
Bjoergen poleciał na swojego przeciwnika , pewny swojej śmierci , jednak stało się coś czego nie oczekiwał. Gdy spojrzał mu w oczy okazało się że w jednym z nich znajduje się trzon jego topora.
Widok ten był dla niego oszałamiający, niemal stał się dumny jak każdy największy władca tamtych czasów.
Wstał, i z rządzą krwi szukał kolejnych przeciwników. w głębi duszy wiedział że jego pierwsza ofiara była pół przypadkiem i pół zasługą pewnego buta. Ale to nie przeszkadzało Bjoergenowi w dalszej walce. Teraz jednak sytuacja stała się nico bardziej skomplikowana gdyż znajdował się za linią wroga. Bjoergen jak gdy by zapomniał że walczy pierwszy raz w życiu, rzucił się, w szale, na wojowników starszych ranga, odpowiedników posiadacza tego przeklętego buta.
W szale bojowym jego defensywa pozostawiała wiele do rzeczenia, jednak jego wymachy toporem przynosiły rezultat. Do dziś nie zdawał sobie sprawy z własnej siły ale okazało się że jego ciosy są w stanie wyprowadzić z równowagi każdego przeciwnika, kolejne natomiast przebić każdy pancerz, a czasami nawet przełamać tarczę. I tak wymachiwał tym toporem jak thor swoim młotem , z uśmiechem na ustach. Dopiero teraz zdawał sobie sprawę, dlaczego starsi wojownicy widzieli w nim zagrożenie dla swojej chwały. Bjoergen był jakby urodzony do zabijania. Czuł się w tej chwili tak dobrze jak nigdy. W każdej wolnej, kilkusekundowiej chwili , zlizywał krew z topora. Widział strach w oczach które go już dawno, jeśli nie nigdy, nie zaznały. Wszystko się kiedyś kończy, tak jak wojownicy tej żałosnej armii. Po przez to, wódz wrogiego oddziału zwrócił uwagę na Bjoergena, po czym ściągnął z pleców ogromny miecz, i ruszył w jego stronę. Bjoergen teraz już był zmuszony gonić co niektórych przeciwników, jednak dźwięki wydawane przez ogromy pancerz, przykuły jego uwagę. W jego stronę zmierzała postać przewyższająca go prawie dwukrotnie. Pomimo że była to tylko iluzja, wywołana po przez pancerz , jednak masa przeciwnika wciąż robiła wrażenie.Dodatkowego efektu dodawał mu ogromy miecz, który trzymał w jednej ręce, wyryte na nim zdobienia sugerowały że pochodzi on z innych krain, może nawet z innych światów. Bjoergen nie miał czasu się zastanawiać, wiedział że tym razem siła nie wystarczy. Potrzebował taktyki, ale szał bojowy kazał mu się rzucić na przeciwnika i ściąć mu głowę jednym cięciem. Bjoergen wiedział jak żałosne to myślenie taktyczne jednak z drugiej strony, on się tego nie spodziewa. Olbrzym prawdopodobnie nigdy nie doświadczył tak śmiałego posunięcia, to mogło by się udać. Kiedy stanęli naprzeciw siebie, miecznik zaryczał, był to dźwięk przypominający niedźwiedzia oraz czyste zło. Bjoergen sam nie wiedział dlaczego ale na jego twarzy zagościł uśmiech, śmiał się niczym szaleniec, cieszący się bez powodu. Jednak powód był, za chwilę miała nastąpić bitwa, gwarantujące mu miejsce w vallhall'i . Nie dbał o to, nic nie mogło się równać z tak wspaniałą walką. Stało się, Bjoergen wyruszył jak wilk na ofiarę , nie miał wiele miejsca na rozpęd, ale musiało wystarczyć . Biegł i skoczył jednocześnie wykonując cięcie toporem. Kiedy wylądował zdał sobie sprawę że usłyszał nie to co chciał. Nie usłyszał dźwięku stali wbijającej się w mięso , a stal uderzającą o stal. Kiedy się odwrócił , spostrzegł że gigant wciąż utrzymuje pozycję blokującą . Pomimo że atak się nie udał olbrzym stał oszołomiony, a jednocześnie oburzony i zaskoczony że walka nie poszła po jego myśli. Bjoergen się nawet nie zastanawiał, teraz liczyła się tylko jego śmierć. W celu jej uzyskania cisnął w niego toporem. Pomimo że uczono go aby absolutnie nigdy tego nie robić, nie tylko ze względów taktycznych, ale również z powodu honoru. Czym jest walka którą wygrywa się rzucając toporem? Oznaką tchórzostwa?
Teraz nie miało to znaczenia, rzut był celny, a gigant padł.
Bjoergen chwycił jego miecz i , odrąbał mu głowę.
Zaczął się wydzierać niczym wariat, biegając z mieczem i głową po polu bitwy. Zniszczyło to ostatecznie morale przeciwnika, ci którzy przeżyli uciekli w stron pobliskich drzew. Nie było potrzeby ich gonić, jeszcze przypadkiem ktoś by się nie dowiedział o tej wspaniałej bitwie. Kiedy zagrożenie minęło, Bjoergen dopiero teraz zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo jest wycieńczony. Padł na kolana i ciężko oddychał, jak gdy by właśnie przepłynął morze.
Po bitwie nikt nie próbował już podważać męstwa Bjoergena, stał się pełnoprawnym towarzyszem broni. I zyskał przydomek Krrigerson, co oznacza syn wojny. Nie ma lepszego przydomka dla kogoś kto odnajduje swoje ja w wirze bitwy. Kiedy przyszło do podziału łupów, Bjoergen zażądał miecza swojej ostatniej ofiary, nikt nie śmiał się sprzeciwić, nikt po za jednym. Wódz stanął przed nim i oznajmił że miecz przypadnie właśnie jemu. Bjoergen nigdy nawet nie śmiał podważyć żadnej decyzji "wszechwiedzącego wodza" . Nie wiele z nich dotyczyło właśnie jego, ale te kilka które padły, były ważne niczym biblia dla chrześcijan. Pierwszy raz w życiu poczuł taką irytację. Odkrył że z jego ciałem znów zaczyna władać szał. Jego ręce się trzęsły, a oczy zaszły krwią. Teraz już nie stał przed nim wódz, tylko worek krwi który należy przebić, bo tak. Nie było czasu na broń, rzucił się na wodza z gołymi rękami. Przewrócił go i zaczął go na zmiany dusić i okładać pięściami. Przyglądający się temu wydarzeniu ludzie, byli w połowie tak zszokowani że nie byli w stanie nic zrobić, oraz w połowie tacy którzy wiedzieli że do tego dojdzie . Wódz od dłuższego czasu na zbyt wiele sobie pozwalał, teraz Bjoergen nie pozwoli mu nawet na oddech. Stało się, wódz nie żyje. Bjoergen wstał i dopiero gdy chwycił miecz, zdał sobie sprawę co zrobił. Podważył wszystkie swoje ideały dla tego jednego ostrza, ten miecz stał się teraz symbolem zarówno potęgi jako wojownika, oraz zdrady jako mordercy.
W drużynie zapanowało ogólno pojęte zamieszanie, nie było żadnego następcy więc nie wiadomo było kto teraz będzie dowodzić oddziałem. Bjoergen nie czekał na decyzje, ruszył w stronę pobliskiego lasu, jednak był zmuszony spotkać się ze spojrzeniami swoich, teraz już chyba byłych, towarzyszy. Malowało się na nich głównie pogarda, jednak na dwóch twarzach malowała się czysta duma i uznanie. Byli to jego rodzice. Nie chciał z nimi rozmawiać, z nikim nie chciał. Chciał tylko opuścić to miejsce i poszukać innego życia.
Lata mijały Bjoergen jednak mimo wszystko stał się sławnym wojownikiem, po przez połączenie jego wrodzonej siły oraz tego przeklętego miecza, mówiono że jest mu bliżej do Bogów niż ludzi.
W wieku 25 lat Bjoergen został zatrudniony w pewnych włościach jako człowiek od rozwiązywania problemów. Spełniał swoją rolę wzorowo aż w jego życiu pojawiła się kobieta, ale nie byle jaka. Była to żona jego pracodawcy , wodza tych włości, najbardziej wpływowej postaci w tej części kraju. Bjoergen był raczej prostym człowiekiem , nie miał ochoty na intrygi i romanse. Po prosu, pewnego dnia, korzystając z nieobecności wodza, wszedł do komnaty jego miłości i siłą wziął tego czego potrzebował. Następnie czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Kiedy wrócił wódz, dowiadując się , co się stało, miał zamiar wydać rozkaz zabicia Bjoergena, jednak jego przeciwnicy wykorzystali sytuację i sprowokowali honorowy pojedynek. Gdy by wódz odmówił okrył by się hańbą która nie dawała by mu żyć, jednak był pewny że jeśli stanie do walki to przegra. Zgodnie z normańskimi tradycjami, jeżeli Bjoergen wygra pojedynek, majątek oraz tytuł jego przeciwnika , przypadnie właśnie jemu. Do pojedynku nie doszło, wódz postanowił poszukać innego życia, pozostawiając wszystko w rękach Bjoergena.
Bjoergen stał się wodzem co nie do końca podobało się lokalnej ludności. Był on wojownikiem, mógł prowadzić wojsko do walki ale nie zajmować się dyplomacją i zarządzaniem.
Rządy Bjoergena nie były spokojne. Według niego, najlepszym rozwiązaniem była siłą, gdyż wychowywał się na wojnie.
Jednak ważniejsze osobistości bez trudu nim manipulowały.
Wiedział o tym, jednak wiedział też że bez nich nie był by w stanie, sam zarządzać włościami. Z czasem jego wpływ zmalały do takiego stopnia że był on bardziej Generałem niż zarządcą. Nikt nie śmiał podważać jego umiejętności nabytych na wojnach.
Pewnego dnia wszystko się zmieniło, miał sen w którym nakazano mu rzucić wszystko , i ruszyć na chrześcijańskie kraje

Dalsza część jest zawarta w kampanii mojego autorstwa
x4
 
Przejdź do forum: